Nie ma takiej drugiej firmy jak Żabka.
Przeszło 9 tysięcy przyjętych palet z towarem i obrót przekraczający 50 milionów zł netto. Tak Marek Łopata, Franczyzobiorca z Poznania, podsumował swoje 22 lata prowadzenia Żabki.

Dlaczego właśnie Żabka?
Marek Łopata, Franczyzobiorca z Poznania: Zakończyłem pracę w Eurocash i zastanawiałem się, co dalej robić. Jeden z przyjaciół już miał swoją Żabkę. Ito właśnie on zwrócił moją uwagę na sklep spożywczy, który był blisko mojego miejsca zamieszkania, sugerując, że to doskonałe miejsce na Żabkę, którą mógłbym poprowadzić. Nie byłem do tego przekonany, ale pomyślałem, że skoro mieszkam obok, to miałbym blisko do pracy.
Jak wyglądały pierwsze dni po otwarciu?
MŁ: Byliśmy na uboczu, więc klientela była zarówno przejezdna, jak i tubylcza. Ta druga była przyzwyczajona do tego, że zawsze w tym miejscu był sklep, który miał dobry asortyment, ale był nieestetyczny i ponury. I nagle pojawiła się Żabka oświetlona, czysta i pięknie zatowarowana. Na początku klienci przychodzili, by sprawdzić, co tu się dzieje, ale dość szybko przyzwyczaili się do nowej placówki. Mieliśmy wtedy takie poczucie, że służymy tej społeczności. W tamtych czasach – w zależności od obrotów– sklepy dzielono na ligi – każdy chciał się znaleźć w superlidze. Mnie się to udało już po dwóch miesiącach. Pamiętam też, że miałem wtedy świetnego partnera ds. sprzedaży, człowieka, który czuł tę robotę i służył nieograniczoną pomocą.
Czy wśród klientów są tacy, którzy od początku przychodzą do Twojego sklepu?
MŁ: Od ponad dziesięciu lat prowadzę drugi sklep przy ulicy Wierzbięcice, bo z pierwszego musiałem zrezygnować. Zdarzyło się, że klienci, wchodząc do nowego sklepu, rozpoznawali mnie, mówiąc, że byli moimi klientami na Dymka i bardzo żałują, że już tego sklepu nie ma.
To miłe, kiedy klienci nas doceniają…
MŁ: Jak słyszę, że klient chwali mój sklep, to mnie to buduje. Ale żeby tak było, to trzeba się o to zatroszczyć, a że sklep nie jest do końca mój, to należy to zrobić w sposób szczególny. Ojciec zawsze mi powtarzał, że jak pożyczysz od kogoś książkę, to dbaj o nią lepiej niż o swoją, bo ona nie jest Twoja. I to przesłanie gdzieś głęboko we mnie pozostało, że o cudze trzeba się bardziej troszczyć niż o własne.
Jak postrzegasz zmiany, który nastąpiły w Żabce na przestrzeni tych lat?
MŁ: To skok milowy we wszystkim, co było wtedy, a jest dziś. I choć może potrzeba więcej czasu poświęcić na przyswojenie wszystkich informacji i wytycznych, to wiem, że warto to zrobić, bo są niezbędne w codziennym funkcjonowaniu. Cieszy mnie, że firma cały czas idzie do przodu, a nawet w pewnych kwestiach wyprzedza to, co się dopiero wydarzy.
A co się nie zmieniło od lat?
MŁ: Klient, czyli podstawa naszego funkcjonowania. Tyle tylko, że dawniej nie był tak wymagający, bo ten współczesny jest bardziej wybredny i roszczeniowy. Ale niezależnie od tego musimy postarać się, aby chciał do nas wracać.
Co poradziłbyś tym, którzy dopiero zaczynają prowadzić swój pierwszy biznes?
MŁ: Każdy, kto otwiera sklep, musi sobie zdawać sprawę z tego, że ma powierzony pewien majątek, za który odpowiada. Jeśli nie będzie pilnować interesu, to może to się źle skończyć.
Za co cenisz Żabkę?
MŁ: Nie ma drugiej tak dobrze zorganizowanej firmy jak Żabka. My jesteśmy żołnierzami, którzy walczą na froncie, a generalicja siedzi w centrali. Niezależnie jednak od tego, czy jesteś żołnierzem, czy generałem, musi ci przyświecać jeden cel, czyli sukces, bo nikt przecież nie lubi porażek. W firmie pracują ludzie, którzy bardzo dobrze znają się na biznesie i potrafią nim w sposób
genialny zarządzać. I co najważniejsze, myślą perspektywicznie. Nie będzie jednak sukcesu, jeżeli armia żołnierzy nie wypełni swoich obowiązków. Bo jeśli będziemy rzetelni w swojej robocie, to satysfakcja będzie obopólna.
Chcesz poznać więcej historii franczyzobiorców i dowiedzieć się, dlaczego wybrali Żabkę? Odwiedź nasz BLOG, gdzie cyklicznie publikujemy kolejne wywiady i opinie: Dlaczego właśnie Żabka?